Ustawienia ze świętymi, czyli rozmowy obrazów
źródło: http://tcn.at.edu.pl/spektakl/ustawienia/ |
„Ustawienia ze świętymi, czyli rozmowy obrazów”
dyplom IV roku AT w Warszawie
w reżyserii Agaty Dudy – Gracz
Gdański Teatr Szekspirowski – 29.02.20
Czyli jak namalować spektakl?
Reżyserie
Agaty Dudy – Gracz ciężko porównać do czegokolwiek innego. Jej spektakle
pokazują niezwykłe podejście do teatru jako do sztuki głównie wizualnej. Nie
jest to teatr wychodzący z literatury, jest za to autonomiczny, autorski.
To
co widzimy to prawdziwe mistrzostwo. Scenografia, którą tworzą głównie obrazy
noszone na plecach przez swoich nieświętych-świętych, to oddzielne dzieła
sztuki, podobnie jak kostiumy i make-upy. Wszystko jest dopracowane, dopięte na
ostatni guzik. Co najważniejsze same zabiegi scenograficzne już przekazują nam
treść. Wprowadzają w estetykę kolażu, kiczu, pewnego przekroczenia granic.
Najprościej mówiąc nie są to typowi święci. Jest to na tyle silne, że na
początku spektaklu, kiedy widownia przechadza się po scenie, moją uwagę
zdecydowanie bardziej przyciąga strona wizualna niż wypowiadane słowa.
Ale
to nie wszystko, kolejnym genialnym elementem są światła, gra kolorami. W jednej
chwili kostiumy z czarnych stają się kolorowe tylko za pomocą światła. Podobnie
kiedy zbliżają lub oddalają się od nas obrazowe ściany - zostajemy uderzeni
samym tylko światłem. Natychmiast zmienia się wydźwięk sceny. Wiadomo, że
światła w teatrze pracują jak zbliżenia w filmie – pokazują nam to co mamy
zobaczyć. I ten język teatru został opanowany do perfekcji przez Katarzynę Łuszczyk. Światała stają się
osobnym elementem spektaklu nie służą tylko widoczności, współpracują ze
scenografią.
Kompozycja
sceny to kolejne obrazy. Pomijając doskonałość techniczną (nie ma miejsca nawet
na sekundowe zgubienie środka sceny – wszystko jest perfekcyjne) to te
ustawienia trzeba po prostu zobaczyć. Wykorzystanie sceny w pionie i poziomie,
symetria. Każda scena mogła by być obrazem.
Mamy
tu ciężki przypadek genialnej scenografii która zdecydowanie tworzy spektakl.
Wszystko
co wizualne jest niesamowite.
Nasz
wzrok to nie jedyna rzecz, którą rządzi w tym spektaklu reżyserka. Modeluje nasze reakcje oraz wejścia i wyjścia
z widowni. Uruchamia inne zmysły jak np. węch. Wprowadza muzykę. Łamie przez to
w pewien sposób barierę między sceną i widownią. Jednak nie po to, żeby
podkreślić nasz przebywanie w teatrze, raczej żeby je ukryć. Uczestniczymy w
obrzędzie, jakimś mistycznym wydarzeniu, bardziej pierwotnym niż spektakl
teatralny. Nie mamy wygodnie rozsiąść się w zdystansowanych fotelach.
Spektakl
zbudowany jest z niepowiązanych ze sobą etiud. Pewną klamrę kompozycyjną ma
tworzyć motyw życiorysów świętych, ale nie jest to do końca czytelne. Nie
wiadomo kto jest kim, i czy to w ogóle ma znaczenie dla treści spektaklu. W
każdym razie nie spodziewajmy się jakiejkolwiek historii. Oglądamy serie scenek
rodzajowych o wszystkim i o niczym. Wątków jest mnóstwo od Kościoła do
faszyzmu. Każdy z problemów utrzymany jest w swojej własnej konwencji. Zmiana pomiędzy
groteską i realizmem momentami dzieje się za szybko, co sprawia, że ciężko jest
się odnaleźć. Ostatecznie dramaturgicznie wychodzi to bardzo średnio. Próbujemy
zdiagnozować całe społeczeństwo. Co stwierdza Agata Duda Gracz? Właśnie nie do
końca wiadomo. Szukając wspólnego mianownika możemy doszukać się tematu
przewodniego jakim jest brak komunikacji, niezrozumienie społeczne. Brak
dialogu między ludźmi, grupami społecznymi. Temat wdzięczny ale chyba
potraktowany zbyt szeroko.
Jednak
taka struktura spektaklu szczególnie przy dyplomach ma swoje plusy. Każdy ma
równe szanse się wykazać, a jest co pokazywać. Jest dużo miejsca na granie,
dużo uwagi poświęcamy bohaterom. Sztuka aktorska jest mocno wyeksponowana. Są sceny
lepsze, gorsze i mistrzowskie. Jak scena rozmowy między małżeństwem (Piotr
Kramer & Natalia Jędruś ), czy rozmowy matki z córką (Kaja Kozłowska & Katarzyna Obidzińska). Studenci mają szanse zaprezentować
się w wielu rolach z wielu stron w tym wokalnie i tanecznie. IV rok pokazuje
swoją elastyczność, tworzą bardzo dobry i zgrany zespół. Wypadają świetnie w
tym trudnym spektaklu, który na spokojnie może się mierzyć ze spektaklami
zawodowych teatrów.
Krótka
dygresja na koniec. Bardzo podobny spektakl tej samej reżyserki można zobaczyć
w Teatrze Muzycznym w Gdyni – „Kumernis, czyli świętej panience broda rosła”.
Więc jak studenci przestaną już być studentami, zapraszam do Gdyni. Bo tak wizualne
podejście do teatru trzeba zobaczyć.
Świetna recenzja, aż chce się zobaczyć spektakl. Kumernis miałem przyjemność oglądać i byłem pod ogromnym wrażeniem :)
OdpowiedzUsuń